Łużycki dzień kościoła – Cottbus 04.07.2015 r.
04.07.2015
Dnia 4 lipca 2015 r. członkowie naszej parafii wzięli udział w Dniu Kościoła Łużyckiego w Cottbus.
15- osobowa grupa udała się do celu mimo afrykańskiej gorączki, jaka panowała w tym dniu.
Na miejscu wszyscy uczestnicy spotkali się w hali miejskiej, gdzie powitały nas trzy klauny w zabawnych strojach oraz przydzielono nam identyfikatory. Tam też nastąpiło otwarcie imprezy i odbyło się wspólne nabożeństwo, które między innymi prowadził biskup naszej diecezji ks. Waldemar Pytel.
Bezpośrednio po nabożeństwie w różnych miejscach Cottbus odbywały się koncerty, występy chórów, imprezy dla dzieci i rodzin oraz fora dyskusyjne. Każdy uczestnik mógł wybrać sobie to, co go interesowało najbardziej.
Ideą tego spotkania był fragment Pisma Świętego „Bóg w Trójcy Świętej bierze odpowiedzialność za swoje dzieło stworzenia. Jego zdecydowaną wolą jest, aby spustoszony kraj zbudowany został na nowo, aby stał się podobny „do ogrodu Eden„. Ludzie, którym bliskie jest działanie dla dobra innych i spoglądanie w przyszłość z szeroko otwartymi oczami dyskutowali ze sobą – w różnych kręgach tematycznych.
Mieliśmy też okazję zobaczyć na żywo Daniela Kallaucha, który był gościem Dnia Kościoła. Ten znany twórca piosenek i widowisk dla dzieci zapewnił radość najmłodszych i zdobył gorące oklaski.
Myślę, że każdy z nas miło i sympatycznie spędził ten czas.
Jolanta Sikora
———————————————————————————————————–
Napiszę tu parę słów na temat Łużyckiego Dnia Kościoła z 4 lipca 2015, na które pojechaliśmy z Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Wałbrzychu tak jak i wiele innych parafii ewangelickich z Dolnego Śląska.
Mottem spotkania zorganizowanego przez generalnego superintendenta z Cottbus ks. Martina Herche i jego licznych współpracowników, były słowa „Jak ogród Eden”.
Centralne uroczystości odbyły się w hali miejskiej w mieście Cottbus, u nas historycznie nazywanym Chociebuż, stolicy Dolnych Łużyc. Spotkanie i nabożeństwo łączyły języki niemiecki, polski i dolnołużycki.
Nawiązanie do biblijnego Edenu wskazywało na rozwiązywanie współczesnych problemów człowieka i chrześcijanina na Łużycach Dolnych, regionie borykającym się ciągle z poważnymi problemami ekonomicznymi i ekologicznymi, czy podobnie jak nasz Dolny Śląsk – demograficznymi – ucieczką młodych ludzi przed bezrobociem do bogatych miast Zachodu. Chrześcijańska miłość bliźniego w myśl autorów koncepcji spotkania powinna być kluczem do stworzenia, tu i teraz, w miejscu zniszczonego dawnymi kopalniami odkrywkowymi regionu – małego lokalnego współczesnego Edenu na miarę naszych potrzeb i możliwości, pracy i życia godnego, w zgodzie braterstwie i tolerancji, w pięknym miejscu wydźwigniętym z dawnej ruiny.
W ramach Dnia Kościoła w innych budynkach rozrzuconych na pięknej starówce Cottbus i w jej pobliżu prowadzono spotkania tematyczne: bardzo bogaty program dla dzieci, koncerty organowe w najważniejszym kościele miasta – wielkim gotyckim kościele św. Mikołaja, czy ważne w dzisiejszym czasie spotkanie dotyczące pomocy dla azylantów.
Ten temat uważam osobiście za bardzo istotny, ponieważ stosunek do potrzebujących ludzi, prześladowanych za poglądy, czy dziś znów przede wszystkim za wyznawaną religię, pokazuje czy jesteśmy dziś rzeczywiście chrześcijanami kierującymi się zasadą miłości bliźniego, czy w złym tego słowa znaczeniu konserwatywnymi ludźmi zamkniętymi w sobie, nie tolerującymi różnic kulturowych czy odmiennego koloru skóry, dla których liczy się jedynie ochrona własnego stanu posiadania i zamknięcie się na własnym podwórku. Dyskusja była rzeczowa i profesjonalna, jak mądrze pomagać, choćby niektórym, skoro nie da się pomóc fizycznie wszystkim. I co ważne – jak integrować ludzi, którym się pomaga, ponieważ doraźna pomoc bez integracji może okazać się krzywdą. Chrześcijanie cierpiący na Bliskim Wschodzie czy w Afryce, to wyzwanie dla Europy szczycącej się podobno tolerancją w swych zasadach, a w szczególności dla europejskich chrześcijan, także polskich, niemieckich czy łużyckich ewangelików.
Warto podsumować jeszcze widoczną, choć nieostrą różnicę między ewangelikami z Niemiec i Polski (Jeden z tematów warsztatów zresztą to polsko niemieckie sąsiedztwo). Nie ma to charakteru absolutnego, ale można zauważyć coś istotnego. Każdy z nas jest trochę inny i każdy wnosi swoją wartość w spotkanie, każdy może od każdego się czegoś nauczyć. Nasi zachodni sąsiedzi Niemcy, to chrześcijanie osadzeni we współczesności, rozwiązywaniu jej codziennych problemów, próbując stosować zasadę miłości bliźniego w rozwiązywaniu trudnych i niby zupełnie dalekich od ducha problemów codzienności, takich jak walka z bezrobociem czy ochrona środowiska – bądź co bądź dzieła Bożego przecież.
To chrześcijanie działający i otwarci na trudne zmiany przyszłości. Warto od nich się uczyć, choć i po naszej stronie jest wiele takiego myślenia i praktyki. Z kolei polscy ewangelicy (a może i podobnie łużyccy w Niemczech, to ludzie szczególnie dumni z luterańskiej tradycji, dla których fundamentem jest Biblia i jej czytanie, które przecież pomaga, jeśli wręcz nie umożliwia stawienie czoła trudnym problemom duchowymi w naszej codzienności.
O czytaniu Biblii (oczami i sercem) zapominać nam nie wolno. Przypomniał o tym biskup Waldemar Pytel w swych słowach na spotkaniu. Nie negując, że obecni na naszym spotkaniu wszyscy i Niemcy i Polacy Biblię czytają, powiem że każdy może uczyć się czegoś od swego sąsiada – i polscy ewangelicy od niemieckich i niemieccy od polskich. I od łużyckich.
Padły na spotkaniu też słowa w języku łużyckim, ważna myśl, że naród łużycki przetrwał 1000 lat swej historii w tym prawie połowę tego czasu na Łużycach Dolnych już jako ewangelicy, nie mając ani państwa ani urzędów ani przede wszystkim armii, nie stosując przemocy. Przetrwał mimo wszystko. I chcąc nie chcąc, w trudnej łużyckiej historii było to stricte chrześcijańskie. To też powinno nas podbudować, z tego też możemy się uczyć. Tematów podczas Łużyckiego Dnia Kościoła było oczywiście dużo więcej, tematów tych nie wyczerpuję i fizycznie nie dałbym rady napisać sprawiedliwie o wszystkim. To tylko krótka sygnalizacja tego, co osobiście wydało mi się szczególnie ciekawe.
Przemysław Burchardt / Gorzeszów
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ